Najnowszy album z serii Rewolucje, jak zawsze zaskakuje. Mateusz Skutnik wciąż rozwija swój świetny styl, a scenariusz Skutnika i Jerzego Szyłaka zadziwia licznymi zwrotami akcji. Rewolucje tym razem wyruszają w długi rejs na morzu. Bądź z nimi!
Oddajmy głos Mateuszowi Skutnikowi:
Po raz pierwszy w historii świata Rewolucji do głosu dochodzi profesor Jerzy Szyłak i jego wyobraźnia. Scenariusz niniejszego albumu wymyśliliśmy wspólnie, przerzucając się na gorąco pomysłami – coraz to lepszymi, przynajmniej w naszym mniemaniu. Gdy w końcu strzeliłem pomysł na zakończenie albumu – na kilka chwil zapadło głuche milczenie. Wiedzieliśmy że udało nam się wymyśleć coś dobrego. Wszystko to działo się w 2004 roku, w roku pierwszych albumowych Rewolucji wydanych w Egmoncie. Profesor Szyłak później spisał pełny scenariusz na podstawie naszych luźnych pomysłów i… scenariusz ten trafił do szuflady, czekając na lepsze czasy. Może lepsze nie jest dobrym określeniem – na czasy w których będę w stanie go odpowiednio zrealizować. Z rozmachem, na który ten scenariusz zasługiwał. Siedem lat później ten moment przyszedł. Oto on. Po drodze rozrósł się z normalnego, 46-stronicowego albumu to 84-stronicowego tomiszcza. Jest to obiektywnie patrząc dobry znak, ponieważ ten sam los był udziałem mojego najlepszego komiksu jaki kiedykolwiek stworzyłem – szorta Kinematograf. Tam też pozwoliłem sobie nie liczyć godzin ni stron. Kinematograf z kilkustronicowego założenia urósł do 17 stron i na dobre to mu wyszło. Mam nadzieję że na równie dobre wychodzi to również temu albumowi. Przeczytajcie, skomentujcie, porozmawiamy.